SAMI W WALCE O ''GÓRKĘ''.
Dodał: AT Data: 2011-02-26 09:08:48 (czytane: 15496)
Skąd takie wnioski? Doszły nas wieści, że Zarząd Uzdrowiska powoli, aczkolwiek skutecznie, likwiduje oddziały dziecięce w szpitalu „Górka”, zastępując małych pacjentów, dorosłymi. A to z tego powodu, że na dorosłych, wielkie nieba!, można więcej zarobić. I mimo zapewnień prezesa, że istniejąca tu od 80 lat szkoła będzie nadal funkcjonować, małym pacjentom zamyka się kolejne drzwi, dosłownie i w przenośni, do normalności...
Szpital Górka powstał po I wojnie światowej, w wydawałoby się najgorszym okresie dla Polski. Jego mury szybko zostały wzniesione, a to dzięki datkom ludzi dobrego serca, pragnącym pomóc najmłodszym, najbardziej pokrzywdzonym przez los. Kwitł przed II wojną światową, a podczas konfliktu aż do 1942 roku przebywały tu dzieci, których nie wyrzucili nawet Niemcy zajmujący szpital. Czemu więc dziś planują to ludzie zarządzający „Górką”? Założyciel i pomysłodawca szpitala, doktor Starkiewicz, od początku zakładał, że będzie on placówką leczniczo-wychowawczą, miejscem, gdzie chore dzieci będą mogły nie tylko się leczyć, ale zdobywać wiedzę, zacieśniać przyjaźnie, poczuć, że i one mają szansę na normalne funkcjonowanie. Coś jednak niedobrego zaczęło się tu dziać...
W szpitalu przez kilkadziesiąt lat funkcjonowały cztery oddziały dziecięce. Przeszło dwa lata temu został zlikwidowany jeden z nich, w tym miejscu powstała ortopedia dla dorosłych. Dzieciom zabrano wtedy górny hol, który był miejscem spotkań, zabaw, wzajemnej integracji, czy imprez. Co gorsza już planuje się kolejne zmiany, o których niedawno dowiedział się personel na „Górce” - wkrótce zostanie zlikwidowany następny oddział, a małych pacjentów powoli zastępują dorośli. Na porządku dziennym jest, że czterdziestoparoletni pacjenci mają łóżka obok dwunastu – i trzynastolatków... Zlikwidowanie kolejnego oddziału dziecięcego na Górce spowoduje, że i tak długie oczekiwanie na miejsce w szpitalu (trzeba na nie czekać kilka lat niestety) wydłuży się jeszcze bardziej. A redukcja miejsc sprawi, że coraz mniej dzieci będzie miało szansę na rehabilitację i normalność. Tego najbardziej obawiają się rodzice, którzy już myślą o tym, co będzie z niedawno rozpoczętą rehabilitacją. Gdzie ją kontynuować w przyszłości, kiedy żaden szpital w Polsce nie jest tak znakomicie wyposażony jak ten w Busku. Skazywać dzieci na beznadzieję? Do tego nie ma prawa żaden człowiek, nawet najwyżej postawiony.
Rodzice dzieci przebywających na Górce pomysł likwidacji kolejnego oddziału przyjęli z oburzeniem. Trudno im się dziwić. W końcu to w tym szpitalu ich pociechy powoli zaczęły stawać na nogi, tylko tutaj możliwa jest bowiem rehabilitacja dla pacjentów z porażeniem mózgowym. „Na Górce dzieją się cuda. Gdyby nie operacja i rehabilitacja w tym szpitalu, moja córka byłaby dzisiaj rośliną. A ona stoi na własnych nogach i powoli zaczyna się sama poruszać”- mówi jedna z matek, która przyjechała do Buska aż znad morza. „NFZ w całej Polsce nie ma podpisanej umowy na rehabilitację dla dzieci z porażeniem mózgowy, jest tylko Górka. Jak można więc w ogóle myśleć o likwidacji oddziałów!?” - zastanawia się kolejna matka, przyjeżdżająca ze swoim dzieckiem już od 10 lat. Doskonale bowiem wie, że tutaj jej dziecko będzie miało zapewnione najlepsze warunki, tak lecznicze, jak również edukacyjne. „Ktoś sobie chce fajny lokal tu zrobić, przynoszący niemałe korzyści. Co im po naszych dzieciach...” - z żalem stwierdza jedna z kobiet, której dziecko od lat rehabilituje się w buskim szpitalu na Górce.„Dzięki szkole i integracyjnemu nauczaniu najmłodsi wiedzą, czym jest dzwonek, jak wygląda lekcja, jak pracuje nauczyciel. Pewnie trudno w to uwierzyć, zwłaszcza nam, zdrowym, ale niektórzy z nich, gdyby nie Górka, mieliby marne szanse na poznanie, czym jest prawdziwa szkoła. Te dzieciaki także mają uczucia! One chcą się przyjaźnić, chcą kochać, dlaczego ktoś uzurpuje sobie prawo do pozbywania pacjentów Górki emocji, uczuć, normalności”- pyta oburzony i załamany rodzic.
W obronie małych pacjentów, ich szansy na lepsze życie, sensowną przyszłość i normalną codzienność wystąpili nauczyciele Zespołu Szkół Specjalnych, którzy nie będą stać z założonymi rękami, gdy na ich oczach dzieją się podobne cuda. Bo cudaczne, dziwne i jak najbardziej nielogiczne są działania i zamierzenia Zarządu. Nauczyciele wysyłają pisma do Zarządu Uzdrowiska (jak na razie odpowiedzi brak), do posłów, Fundacji Polsat, która niejednokrotnie wspomagała Górkę, Jurka Owsiaka i wielu innych instytucji i osób prywatnych. Wiedzą, że Górka i jej podopieczni warci są tego zachodu. W tej walce pozostają jednak sami, jak twierdzą, nie mają znikąd wsparcia.
Jak na ironię na stronie internetowej Górki widnieje plakat, który zachęca internautów do przekazywania 1% podatku dla fundacji dzieciom „Zdążyć z pomocą” Program Fundusz Dziecięcego Szpitala „Górka”. Z jednej strony prośba o pieniądze, z drugiej plany likwidacji oddziałów, zmniejszenie ilości miejsc dla tych najmłodszych. Czyżby mydlenie oczu darczyńcom? O swoim niezadowoleniu coraz głośniej mówią również sponsorzy, którzy przez wiele lat nie szczędzili funduszy dla małych pacjentów. Chcieli pomagać dzieciom, to z myślą o nich przekazywali nie tylko pieniądze, ale również potrzebne materiały budowlane, sprzęty i inne rzeczy. Dlaczego teraz ktoś to próbuje zagarnąć z myślą zrobienia niezłego interesu?
„Budując Górkę, zawsze marzyłem, że stanie się ona uzdrowiskową placówką eksperymentalno-naukową w dziedzinie lecznictwa dziecięcego, stanie się fizjoterapeutycznym instytutem dziecka” - pisał doktor Starkiewicz. Czy jego marzenia prysną niczym bańka mydlana...
Źródło „Tygodnik Ponidzia”
Reklama
REKLAMA
Komentarze (0)
Uwaga: Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Za wypowiedzi naruszające prawo lub chronione prawem dobra osób trzecich grozi odpowiedzialność karna lub cywilna. IP Twojego komputera: 54.221.26.137